Fundusze VC inwestują w startupy, kapitał dotacyjny jest głównie na R&D, a spin-offy są domeną amerykańskich spółek technologiczny – z taką świadomością funkcjonuje większość polskich firm. Szumne nazewnictwo powoduje błędne myślenie, że wspomniane mechanizmy są dla nich niedostępne, przez co tracą miliony złotych.
Wraz ze wzrostem popularności kultury startupowej, zaczęły się mnożyć sposoby jej definiowania. Nacisk kładzie się na technologię, innowacyjność czy globalizację. Wystarczy dodać szczyptę wyobrażenia o Dolinie Krzemowej i rodzi się własna percepcja. W myślach pojawiają się tuzy jak Uber, Revolut czy AirBnB. W rzeczywistości jest to jednak tylko pewna próbka tego rynku. O ile dla większości młodych ludzi jest ona pozytywną, silną motywacją dla działania, to dla dużej części przedsiębiorców jest problemem, z którego istnienia nie zdają sobie sprawy, ponieważ tracą wiele możliwości, myśląc „to nie dla mnie”.
Grunt to ROI
Każdy VC ma określoną strategię inwestycyjną. Zawiera ona podstawowe założenia dot. wielkości ticketów, etapu wejścia, preferowanych technologii tudzież sektorów, exitów czy mechanizmów nadzoru. Wiele, zwłaszcza nowych, funduszy ma taktykę oportunistyczną, czyli alokuje kapitał inwestorów we wszystko, co może przynieść znaczący wzrost. Nie jest to może wzorcowe podejście, natomiast zwraca uwagę na kluczowy aspekt – skalowalność. Zespół zarządzający chcąc osiągać wysokie ROI, szuka takich projektów, które na poziomie prognoz są w stanie im sprostać. Nasuwa się w związku z tym bardzo prosty wniosek: nie trzeba tworzyć futurystycznych urządzeń, zaawansowanych algorytmów opartych na sieciach neuronowych czy innowacyjnej metody analizy zdjęć rentgenowskich, by dostać finansowanie od VC. Wystarczy do tego biznes, który ma na tyle znaczący potencjał wzrostu, by uzasadnił ryzyko inwestycyjne i też z powodzeniem może być startupem.
Świetnym przykładem powyższego jest cały obszar digital transformation, czyli przekształcanie modeli sprzedaży, które obecnie funkcjonują w offline na online. Jeśli zatem firma, która od lat zajmuje się tradycyjną sprzedażą np. okien, stworzy innowacyjne rozwiązanie umożliwiające realizację tej samej transakcji za pośrednictwem sieci, to jest to niezwykle interesujący biznes z kilku powodów. Online daje zupełnie nowe możliwości w zakresie skali, restrukturyzacji kosztów czy zdobywania nowych rynków. Ponadto founderzy mają ogromne doświadczenie na danym rynku, co jest nieocenioną wartością, a na rynku jest już popyt – nie trzeba go kreować, co wymaga często znaczących nakładów na marketing. Dodatkową atrakcyjność zyskuje to w czasach covida, który zmieni wiele naszych przyzwyczajeń zakupowych w krótkim czasie, jednak zostaną one już z nami na lata. Ktoś powie: „Ale ta spółka jest już za stara, ma skomplikowaną historię, wielu udziałowców” itd. Z pomocą przychodzi spin-off – wystarczy wydzielić nową działalność do nowej sp. z o.o. i zacząć działania z czystą kartą. Co ważne – sektor nie stanowi tutaj żadnego ograniczenia – nawet w spółkach usługowych można wdrażać takie działania.
R&D, B+R, czyli właściwe co?
Tożsamy problem dotyczy B+R, czyli badań i rozwoju (ang. R&D). W tym roku dobiega końca Program Operacyjny Inteligentny Rozwój, w ramach którego od 2014 przedsiębiorcy mogli pozyskać setki milionów w różnego rodzaju dotacjach czy grantach. Wielu z nich – w tym typowe startupy – nie ubiega się o te środki, bo kojarzy B+R z kitlami i laboratoriami. Znów jest to wyłącznie kwestia ignorancji – niestety szkodliwej finansowo – bo z tego typu rozwiązań może skorzystać szereg firm. Agencja marketingowa, która wymyśliła nowy produkt umożliwiający wykrywanie fałszach komentarzy w internecie, software house pracujący nad oprogramowanie optymalizującym prace biurowe czy sklep internetowy wykorzystujący dane z wielu źródeł do prognozowania zachowania swoich użytkowników – to wszystko może być przedmiotem badań i rozwoju. Celowo użyte jest tutaj słowo może, ponieważ zależy to od sposobu rozwiązywania problemu. Jeśli wspomniana agencja marketingowa po prostu użyje gotowej wtyczki lub delikatnie ją zmodyfikuje – to faktycznie ciężko nazwać to R&D. Jeśli natomiast przeanalizuje tysiące komentarzy, zweryfikuje jakie zmienne mogą determinować ową fałszywość, stworzy na tej podstawie własny algorytm i wtedy go wdroży – mamy wręcz książkowy przykład. Pointa? Warto śledzić dostępne możliwości finansowania na rynku, natomiast zanim podejmie się jakiekolwiek decyzje, należy zdobyć elementarną wiedzę i sprawdzić, jak wyglądają one w praktyce. Ten krótki research może wzbogacić firmę o kilka milionów i stworzyć zupełnie nowy kierunek rozwoju.