Pokutuje przekonanie, że zarządzający funduszami venture capital zarabiają bajońskie sumy, bo te inwestują na co dzień miliony złotych, które mają zwracać się co najmniej kilkukrotnie. Polska to jednak wciąż nie dolina krzemowa i w niektórych VC paradoksalnie zarabia się mniej niż w przeciętnej małej firmie.
Powyższe może być dla wielu szokujące, jednak zarobki w funduszach jako w biznesie bardzo ryzykownym są ściśle skorelowane z tym jak dany wehikuł performuje, tj. czy osiąga zakładane wyniki finansowe. Świętym gralem dla każdego VC jest carried interest (popularnie carry), które średnio wynosi ok. 20% wypracowanego zysku. Tutaj ważny punkt wymagający podkreślenia – zysku – co oznacza, że najpierw trzeba zwrócić wszystkie pieniądze włożone przez inwestorów i dopiero wtedy można mówić o zarobkach. Dokładnie w takim sam sposób skonstruowane są wynagrodzenia zarządzających – wszyscy nastawiają się na swoją część w carry, bo tylko w ten sposób można zarobić duże pieniądze.
Zanim napiszę o tym, jak wyglądają zarobki, trzeba poświęcić chwilę na ekonomię funkcjonowania venture capital, czyli zrozumieć skąd tak właściwie mają pieniądze na pensje i inwestycje. Fundusze zarządzają kapitałem wpłaconym przez inwestorów – często jest to nawet 20-30 osób i/lub podmiotów. Cała wpłacona kwota tworzy tzw. kapitalizację funduszu i musi ona starczyć zarówno na funkcjonowanie, jak i inwestycje. W Polsce w większości przypadków nie przekracza ona 40 mln złotych i zakłada funkcjonowanie przez ok 8 lat – 4 na inwestycje i 4 na wyjścia. Fundusze pieniądze na codzienne wydatki – w tym pensje – biorą z tzw. management fee, czyli tak zwanej opłaty za zarządzanie. Jest to ok 2-3% całkowitej kapitalizacji funduszu rocznie, często tylko przez okres budowy portfela, więc wspomniane wcześniej 4 lata. Dlaczego jest to istotne? Bo z powyższego bardzo łatwo wyliczyć, że przeciętny VC na wszelkie koszty działania ma zaledwie 1 mln pln rocznie!
Biorąc pod uwagę, że trzeba opłacić podstawowe wydatki: biuro, delegacje, kancelarie prawne, notariuszy, zewnętrzne analizy itd., na wynagrodzenia może zostawać jakieś 600-700 tysięcy rocznie. VC ma często co najmniej 2 partnerów, którzy jako osoby odpowiedzialne za całokształt zarabiają najwięcej. Tutaj pojawia się niespodzianka, biorąc pod uwagę, że przeciętny fundusz poza partnerami zatrudnia jeszcze 2-3 osoby, budżet na codzienne działania robi się niebywale napięty. W efekcie często spotykam się z wynagrodzeniami partnerów na poziomie 15-20 tysięcy miesięcznie całkowitego kosztu pracodawcy. Po odjęciu kosztów zatrudnienia i podatków jest to zatem kwota, którą spokojnie jako dobry manager można zarabiać na etacie bez żadnego ryzyka. Co więcej ze względu na szereg regulacji jest gros funduszy, które nie mogą odliczać podatku VAT, więc zarówno przy normalnych wydatkach jak i pensjach B2B płacą pełną kwotę, co dodatkowo ją redukuje. Brzmi niezbyt ciekawie? Jak zatem zareagować na fakt, że w części funduszy inwestorzy wymagają też zaangażowania kapitałowego od zarządzających – innymi słowy wpłacenia ok. 1% kapitalizacji przez partnerów, aby mieć pewność, że są zaangażowani. W powyższym przypadku przy 2 partnerach będzie to 200 tysięcy od osoby, więc przez pierwszy rok partner nie zarabia nic…
Uwzględniając powyższe założenia na pozostałe 2-3 osoby w zespole zostaje circa 300 000 pln, gdzie koniecznie trzeba uwzględnić co najmniej 2 analityków inwestycyjnych. Są oni odpowiedzialni za weryfikację potencjalnych inwestycji oraz za ich nadzór po przeprowadzeniu inwestycji. Do tego w zależności od struktury i założeń funduszu potrzebne są też osoby od marketingu, R&D, prawa, HR, przez co każdą wydaną złotówkę trzeba obejrzeć kilka razy. Wracając do partnerów – to, na co wszyscy czekają, to słynne carry. Większość VC jednak nie zwraca kapitału inwestorom, skutecznie performujące fundusze zwracają 1,5-2x włożony kapitał. Jeśli przyjąć, że jest to 1,5x, czyli w tym przypadku 60 mln pln, do podziału dla partnerów zostaje 20% z 20 mln, czyli 4 mln pln. W efekcie po 8 latach funkcjonowania, przy uwzględnieniu pewnych kosztów, które trzeba ponieść mogą otrzymać 1-1,5 mln złotych, od czego trzeba jeszcze opłacić podatki. Jeśli zatem nie będzie się wyjątkowo skutecznym dużo więcej można zarobić prowadząc średniej wysokości firmę lub piastując wysokie stanowisko w dużej organizacji. Takie są obecne realia.
Zdjęcie autorstwa Andrea Piacquadio z Pexels